Czarna seria Mount Everest. Suhajda Szilard uznany za zmarłego

https://pixabay.com/pl/photos/g%c3%b3ra-natura-panorama-%c5%9bnieg-3341919/

Mount Everest jest najwyższą górą świata. Wymagającą i niebezpieczną. Pochłonęła już 300 żyć. Tej wiosny nastąpiła kolejna czarna seria. Wczoraj uznano za zmarłego węgierskiego wspinacza Suhajdę Szilarda.

Suhajda Szilard uznany za zmarłego

Łącznie Mount Everest pochłonęło już ponad 300 żyć. Ostatnią osobą, jaką uznano za zmarłą, był węgierski wspinacz, Suhajda Szilard. Wyprawę na szczyt z obozu 3, który znajdował się na wysokości 7200 m n.p.m., rozpoczął wcześnie rano we wtorek, 23 maja. Dotarł bezpiecznie do obozu 4 na wysokości 7950 m n.p.m. Tam, wedle podanych informacji na jego FB, rozbił namiot i uzupełniał płyny. Potem kontakt był utrudniony, ale dwukrotnie himalaista miał się łączyć satelitarnie. Następnie nadajnik satelitarny wysyłał sygnały z wysokości 8720 m, 8795 m. Czy węgierski alpinista zdobył szczyt? Trudno powiedzieć. Jednak z pewnością należał do nielicznych, którzy postanowili zrobić to bez wspomagania tlenem i solo.

Okazało się, że ostatni raz widziany był 25 maja na wysokości 8780 m. Ekipa, która go widziała, jest pewna, że to był on. Żył. Jak jednak podano, według miał mieć obrzęk wysokogórski. Niestety, nie można było mu pomóc. Jak podano na jego profilu społecznościowym, leżał dalej od ścieżki wspinaczkowej i nie był podłączony do liny ubezpieczeniowej. Pomoc mu w tych warunkach mogłaby się skończyć śmiercią dla widzącego go Szerpa, który szedł ze swoim klientem. Akcję poszukiwawczą rozpoczęto dzień później w godzinach rannych. 27 maja poszukiwania zostały zakończone. Alpinisty nie odnaleziono. Uznano, że nie ma już szans, aby Szilard przeżył, przy panujących tam warunkach terenowych i atmosferycznych.

Suhajda Szilard w 2014 zdobył bez tlenu Broad Peak. Był pierwszym Węgrem, który stanął na szczycie K2. Dokonał tego w 2019 roku, samotnie, bez wspomagania tlenem. W tym roku wyczyn ten chciał powtórzyć na najwyższej górze świata.

(Na podstawie informacji z profilu społecznościowego zaginionego alpinisty.)

Śmierć Jasona Kennisona, himalaisty z Australii

W piątek, 19 maja, po zdobyciu szczytu Mount Everest, zmarł Jason Kennison. Wspinacz pochodził z Australii. Schodząc, stracił przytomność. Miał 40 lat. Szerpowie, którzy mu towarzyszyli, widząc złe samopoczucie himalaisty częściowo go sprowadzili ze szczytu, następnie zostawiając i samodzielnie ruszając po dodatkowy tlen. Warunki pogodowe nie pozwoliły im jednak wrócić do Kennisona. Jak podają zagraniczne portale informacyjne, himalaista został sam w tak zwanej strefie śmierci, czyli powyżej 8000 m n.p.m. Zbyt długie pozostawianie w tym miejscu zagraża zdrowiu i życiu człowieka, ze względu na niski poziom tlenu.

To miało być jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu Kennisona po tym, jak uległ wypadkowi samochodowemu. Nie dawano mu wówczas szans na samodzielne poruszanie się. Był 10 ofiarą najwyższego szczytu świata w tym sezonie.

Czarna seria tego sezonu

Dwa dni przed Kennisonem Mount Everest zdobył himalaista z Mołdawi, Victora Brinza. Niestety, on również schodząc, zmarł. Do zgonu doszło w obozie IV. Miał być szóstą osobą, która poniosła śmierć na Mount Everest w 2023 roku. Ponadto w ostatnich dniach zaginęli również dwaj himalaiści – jeden z Malezji, a drugi z Singapuru.

Od kilku dni mowa jest o czarnej serii tego sezonu. Oficjalne dane mówią, że rokrocznie najwyższa góra świata odbiera życie około 5 osobom. Cztery lata temu, w 2019 roku, podwoiła ten wynik. Wyniósł on bowiem 11 ofiar śmiertelnych. Od kwietnia tego roku śmierć na najwyższej górze świata poniosło ponoć już 13 osób.

Jest i sukces

Na szczęście nie każda wyprawa kończy się tragicznie. Sukcesem może pochwalić się Kami Rita, Szerp z Nepalu. W ciągu 7 dni stanął na szczycie Mount Everest dwukrotnie. Ponadto, jest to jego 28. pobyt w tym miejscu. Wspinacz ma 53 lata. Ostatniego wejścia dokonał południowo-wschodnim szlakiem.

Booking.com