W poniedziałek w Himalajach zaginął 74-letni, polski paralotniarz. Po czterech dniach wstrzymano akcję poszukiwawczą.
W poniedziałek, 23 października, świat obiegła informacja, że u podnóży Himalajów, nieopodal Dharamshala, zaginął polski paralotniarz. Miał 74 lata. Przyczyną sytuacji miało być drastyczne pogorszenie warunków atmosferycznych w miejscu, w którym akurat przelatywał Polak, tj. burza. Jak podała rodzina zaginionego dla Onet, w środę służby ratunkowe miały poinformować ich, że podejrzewają, gdzie znajduje się zaginiony. Dzień później wstrzymano jednak procedury ratunkowe i poszukiwawcze. Konkretnych przyczyn, wg córki zaginionego, służby indyjskie ponoć nie podały. Kobieta poinformowała, że problemem może być miejsce aktualnego pobytu siedemdziesięciolatka. Jest bowiem nie tylko trudno do niego dotrzeć, ale i się po nim poruszać. Jedyną opcją jest droga lotnicza oraz użycie specjalistycznego, wojskowego sprzętu. Tu zaczęły się problemy, bowiem Ministerstwo Obrony Narodowej w Indiach potrzebowało konkretnego dokumentu, a do końca dnia lotów pozostało rodzinie tylko ponad 2 godziny.
Niestety z Polakiem do dziś nie ma żadnego kontaktu, gdyż baterie w jego radiu wyczerpały się podczas lotu, kiedy był jeszcze widoczny. Magazyn The Times of India poinformował, że pan Andrzej Kulawik wystartował z Bir Billing w dzielnicy Kangra, w Himachal Pradesh. Ostatni raz widziano go o 12.20 w poniedziałek. Dziennik podaje, że indyjska policja wystąpiła do mieszkańców Dharamshala z apelem, iż jeśli zobaczą paralotnię z czerwono-niebiesko-żółtymi paskami, aby ją o tym poinformowali. Udostępniono też zdjęcia paralotniarza policji w dystryktach Kullu i Chamba.
Źródło: Onet, The Times of India,