Wolny weekend. Za oknem jest ładna pogoda. Nastrój dopisuje, jest pomysł, zaraz potem decyzja-jedziemy w góry! I… o ile dla osób będących z górami za pan brat, szybkie spakowanie się, ubranie i wyjazd nie stanowią żadnego problemu, to dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją górską przygodę, temat właściwego ubrania się na wędrówkę, wcale nie jest taki oczywisty.
Serio. Wiem, co mówię, bo ileż to razy pytacie mnie o to! A lepiej zabrać to, czy to? Jaką kurtkę założyć? Jakie wybrać buty? A czy w takich butach dam radę…?
Macie wiele pytań, zatem postaram się przedstawić Wam kilka przydatnych informacji.
Gotowi?
Pamiętajcie, że nie piszę tutaj o wyszperaniu się w góry wysokie, ale o chodzeniu np. po Beskidach.
Po górach, zarówno latem, jak i zimą, chodzę na tak zwane „lekko” – póki trzymam tempo, jest ciepło. Standardowy mój jesienno-zimowy zestaw to:
Absolutnie nie zdają egzaminu ubrania bawełniane. Długo schną, a mokre zimą od razu Was wychłodzą. Ciepłe kurtki, w których chodzicie na co dzień, przy podejściach są ZA CIEPŁE.
Latem ograniczam się do krótkich legginsów, szortów i termoaktywnej koszulki z krótkim rękawem. Czasem zabieram też tą na szerokich ramiączkach. Koszulki na cienkich ramiączkach uważam, że nie zdają egzaminu ze względu na plecak…
Jeśli wolicie spokojniejsze tempo, w zimne dni koniecznie ubierzcie pod spodnie dodatkową warstwę odzieży, na przykład legginsy w góry. Przydatne są też spodnie z membraną typu Goretex.
Moje absolutne MUST HAVE – jedna, naprawdę ciepła warstwa do plecaka. U mnie jest to zawsze PUCHOWA KURTKA – pomimo iż jest lekka, zwinięta zajmuje mało miejsca, to jest naprawdę dobrą warstwą grzejącą. Zakładam ją, gdy na szczycie bardzo mocno wieje. Sprawdza się też podczas przerw na jedzenie. W plecaku noszę ją o każdej porze roku, oprócz lata.
Kolejne, istotne rzeczy, które powinny znaleźć się w Waszych plecakach:
Przyjemnie jest przebrać się w suchą odzież, gdy przed Wami już tylko zejście. Schodząc, nie spocicie się tak, jak na podejściach.
Czasem w butach (szczególnie lekkich, biegowych) robi się mokro, na przykład od potu. Zmiana skarpetek na suche np. w schronisku jest cudowna i pożądana.
Jeśli nie ma dużego mrozu i wiatru, wystarcza mi czapka z daszkiem. Ale! Zwykła ciepła czapka to mój „must have” w plecaku.
Przydają się podczas zejść lub zbiegania z góry, a także podczas przerwy na szczycie. W mojej ocenie najlepsze są rękawiczki bez palców.
Najlepsze są z wysokim filtrem UV. Przydają się latem w zimowe, super słoneczne dni, gdy słońce odbija się od śniegu!
Proszę, zabierzcie je ze sobą! Sama długo nie mogłam się do nich przekonać. Dopóki nie uratowały mojego przejścia po GSB i GSS (Głównych Szlaków Beskidzkiego i Sudeckiego). Bez nich, realnie, nie dałabym rady. Kije odciążają nogi przy podejściu, angażując przy tym do pracy ramiona. Przy zejściach zaś Wasze kolana za nie podziękują! Na początku chodzenie z kijami może wydawać się trochę dziwne. Osobiście miałam wrażenie, że nie potrafię skoordynować pracy rąk i nóg. Pamiętajcie jednak, że to tylko kwestia wprawy.
Zimą nie zapomnijcie też o:
Oprócz dodatkowej, wspomnianej już przeze mnie odzieży, w plecaku powinny się znaleźć również:
I… dobre nastawienie 🙂
Pamiętajcie, że przyroda jest piękna w każdych okolicznościach, a pogoda, to tylko pogoda. Jak to mówią: „nie ma złej pogody, jest tylko źle ubrany człowiek”.
Powodzenia! Szerokości!
Nat. z Rebel Skin.
#artykuł sponsorowany #materiał promocyjny