W sieci pojawiły się informacje, jakoby polscy górale narzekali w tym roku na frekwencję turystów w swoich regionach. Czy jednak te informacje są prawdziwe? Bieszczadzki Park Narodowy podał, że odnotował wzrost odwiedzin w tym roku.
W Internecie pojawiły się informacje, jakoby polscy górale mieli narzekać na zmniejszoną frekwencję turystów w tym roku. Jak się jednak okazuje, wszystko najprawdopodobniej zależy od regionu, cen i sektora oferowanych usług turystycznych.
W Beskidach górale wynajmujący pokoje ponoć nie mogli narzekać. Pracy mieli wprawdzie do tej pory więcej, bo były częstsze zmiany wynajmujących, ale obłożenie było spore. W Tatrach wedle podanych w sieci informacji, turystów jest mniej w tym roku, prawie o połowę. Jeśli prześledzić fora turystyczne i górskie w SM, można się z tym jednak nie zgodzić. Turyści bowiem często wręcz szukają już miejsc noclegowych daleko od szlaków. Patrząc również po frekwencji nad Morskim Okiem, to można rzec, że nawet pogoda ich nie zraża. W Bieszczadach zaobserwowano wzrost sprzedaży biletów do Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Jak się okazuje, wynosi on 7% więcej w stosunku do zeszłego sezonu, aczkolwiek dużo mniej niż w 2021 roku. „Minęła połowa wakacji, a my podsumowaliśmy frekwencję. Na szlakach pieszych zanotowaliśmy w lipcu 110,8 tys. wejść, w roku 2022 w tym samy miesiącu odnotowaliśmy 103,4 tys. Frekwencja jest więc o 7 procent wyższa. W pierwszej połowie roku mieliśmy 180,2 tys. wejść, więcej o 25% niż w roku 2022 (144,1 tys.). Tak więc spekulacje o znacznym spadku odwiedzin rok do roku w najwyżej położonej części Bieszczad nie potwierdzają się. Frekwencja z połowy wakacji jest rzeczywiście niższa od tej z roku 2021 (roku post-covidowego odreagowania) o prawie 27%” – podaje BdPN.
Pomimo rozbieżności informacji odnośnie do frekwencji turystów w polskich górach, z pewnością górale mają prawo do braku zadowolenia. Niekorzystna sytuacja majątkowa wielu rodzin w Polsce spowodowała, że zaczęli oszczędzać, także na urlopach. I choć nadal na nie wyjeżdżają, nadal zdobywają szczyty, to oszczędzają głównie na gastronomii. Potwierdzają to wypowiedzi przedsiębiorców w sektorze gastronomii, jak i wypowiedzi turystów na forach SM. Udzielają sobie dość często rad typu, jakie np. jedzenie zabrać na szlaki, na całodzienne wędrówki, aby się nie popsuło. Poza tym, jak można przeczytać, większość posiłków turyści sami sobie przygotowują, zamiast korzystać z lokalnych bacówek, karczm i restauracji. Należy jednak zaznaczyć, że wiele osób poleca też sobie niedrogie i często niezbyt popularne miejsca, gdzie można dobrze zjeść. Warto zatem postawić na jakość posiłku i zrównoważoną cenę, a górscy turyści z pewnością to docenią. Ponadto podobna sytuacja ma miejsce nad polskim morzem, gdzie rodzinny obiad rybny potrafi kosztować kilkaset złotych.