Gospodyni Samotni wypowiedziała się na temat zmian, jakie ich czekają

Dotychczasowa Gospodyni “Samotni” otworzyła się i odpowiedziała na pytania turystów oraz dziennikarzy, na temat zmian, jakie czekają ją, jej rodzinę i Schronisko. Pomimo iż jak przyznała, łatwo jej nie jest, to pogodziła się z decyzją Zarządu PTTK. Tym bardziej że według niej widoczne były jawne oznaki tego, że PTTK będzie chciało zmienić dzierżawcę.

Kochani Przyjaciele, dzwonicie, pytacie o komentarz, pytają przedstawiciele mediów. Trudno powiedzieć cokolwiek na temat naszego odejścia z Samotni. Nie jest też łatwo pisać” – tymi słowami rozpoczęła swą myśl Magdalena Arcimowicz, córka Waldemara i Sylwii Siemaszko. Jej rodzice Gospodarzami Schroniska PTTK Samotnia zostali w 1966 roku. Kiedy ojciec zginął w wypadku samochodowym, zjeżdżając do Karpacza w 1994 roku, to ona wraz z matką przejęła Samotnię. Jak sama przyznaje, tu się wychowała, tu spotkała w życiu wspaniałych ludzi i to tu poznała męża i przywiozła swoje dzieci, gdy były małe.

Co można napisać o tym, że muszę zostawić miejsce, które kochałam przez całe życie, które było dla mnie najważniejsze i o którego dobro gotowa byłam walczyć za wszelką cenę, nawet cenę pożegnania się z nim. Dla mnie Samotnia to coś więcej niż budynek, to rodzina[…] tutaj dorastałam, stąd zjeżdżałam do szkoły, tutaj poznałam męża, przywiozłam swoje dzieci, kiedy miały parę dni” – napisała na profilu FB Samotni.

Zaznaczyła też, że jej rodzice zostawili tutaj nie tylko serce, ale też swe życie. W tym momencie warto przypomnieć więc, że ojciec kobiety, po przejęciu Schroniska, wybudował pierwszą biologiczną oczyszczalnię ścieków, zamontował w nim nowoczesne ogrzewanie, wyremontował od podstaw budynek, a także otworzył tu samoobsługową narciarnię. Włożył w to miejsce nie tylko znaczne środki finansowe, ale też ogrom własnej pracy. Wszystko po to, aby sprostać oczekiwaniom zarówno turystów, jak i PTTK. Miejsce to od początku miało swój klimat, który pomimo braku nowoczesności i hotelowych udogodnień, doceniali odwiedzający. Także współcześni. Dlatego też w obronę Samotni i rodziny Siemaszko w ostatnim czasie włączyło się między innymi spore grono polskich sportowców, polityków oraz celebrytów.

Niestety, schronisko z dniem 16 maja przejmuje nowy dzierżawca. Jest to spółka z o.o., która prowadzi Murowańca.

Rodzina Siemaszko z początku nie komentowała sytuacji, ale w końcu się otworzyła i przy pomocy słów Magdy, przekazała swój ból. Tym bardziej że pojawił się on nie teraz, przy zmianie Gospodarzy, a już wiele, wiele miesięcy wcześniej, kiedy rodzina “odbijała się od drzwi”, do których pukała w związku z remontami.

Nastąpił jednak moment, kiedy w Samotni zaczęła się seria remontów. Niektóre omal jej nie zdewastowały. Nowy dach przeciekał już po paru tygodniach, okna rozpadały się po paru miesiącach, a na ścianach sali pojawił się śnieg. Byłam świadkiem niszczenia ukochanego miejsca. Moje interwencje nie skutkowały niczym innym, niż informacją, że powinnam opuścić schronisko. Już wtedy wiedziałam, że nasze dni w Samotni są policzone. Jednak nie żałuje, dzisiaj zrobiłabym to samo” – wspomina Magdalena Arcimowicz.

Zaznaczyła jednak, że pomimo tego wszystkiego, co w ostatnim czasie działo się w sprawie Schroniska, docenia poświęcenie broniących go osób oraz możliwość pracy tutaj. Dlatego dziękuje wszystkim, którzy mieli wpływ na jej życie w tym miejscu.

Bez Was nie byłoby Samotni, jaką znacie, byliście siłą napędową wszystkich pomysłów i działań. Wasza obecność dawała motywację do pracy, która tak naprawdę nigdy nie była pracą, tylko stylem życia. Najsensowniejszym jej powodem był widok Waszych roześmianych twarzy i poczucie, że dobrze się tutaj czujecie. […] Niedługo zostawiamy Samotnię, z nadzieją, że dla ludzi, którzy zajmą nasze miejsce, będzie ona tak samo ważna. Z nadzieją, że zmiany jej posłużą i że jej nie opuścicie”.

Źródło i fot. Samotnia

Booking.com