Władze Nepalu nałożyły na wspinaczy nowy obowiązek. Każdy, kto zechce stanąć na szczycie Mount Everest będzie musiał mieć wszyty w kurtkę nadajnik GPS. Nowe rozporządzenie wchodzi w życie już wiosną.
Ministerstwo Nepalu poinformowało, że każdy wspinacz, który będzie wchodził na szczyt Mount Everest (8849 m n.p.m.) od nepalskiej strony, będzie miał obowiązek posiadania GPS. Nadajnik będzie odpłatny. Koszt jego wypożyczenia wyniesie 10-15 dolarów. Będzie też wszywany do kurtki himalaisty na czas wspinaczki. Po powrocie zaś zabierany przez Ministerstwo Nepalu.
Celem tej decyzji jest:
Choć ostatni powód jest tym nieoficjalnym.
Warto nadmienić, że już w ostatnim czasie Nepalczycy utrudnili himalaistom zdobywanie najwyższego szczytu Ziemi. Opłaty za pozwolenie drastycznie bowiem wzrosły. Obecnie sięgają one 11 tysięcy dolarów, czyli po przeliczeniu około 44 tysięcy złotych. Turyści prywatni muszą jeszcze dodatkowo pokryć koszt opłaty lokalnego przewodnika, czyli Szerpy.
W zeszłym roku Nepal wydał 478 pozwoleń na zdobycie Czomolungmy. Choć od lat mówi się o zmniejszeniu liczby wejść na szczyt, to nadal postępuje degradacja środowiska na tym terenie. Na dachu świata tworzą się kolejki, a śmieci przybywa. Czy czipowanie odstraszy śmiałków? Jego koszt nie jest duży, a raczej wręcz znikomy w porównaniu z całą wyprawą, więc zapewne nie będzie to miało wpływu na liczę wejść. Z pewnością jednak zapewni dodatkowe bezpieczeństwo himalaistom.
Źródło:PAP