W połowie miesiąca pisaliśmy, że turyści narzekają na Chatkę Puchatka. Jest oficjalna odpowiedź Bieszczadzkiego Parku Narodowego w tej sprawie.
W połowie października tego roku pisaliśmy na temat zarzutów turystów wobec właścicieli nowej Chatki Puchatka. Odwiedzający Bieszczady na forach społecznościowych zarzucali im brak czynnych toalet, wybiórcze dni i godziny otwarcia, brak wody. Niezadowolenie przemieniło się w hejt. Zatem władze Bieszczadzkiego Parku Narodowego nie pozostały na tę sytuację obojętne i na swojej stronie wydały oficjalny komunikat, tłumaczący obecną sytuację w schronie.
Dyrekcja BPN przede wszystkim zwraca uwagę na to, że schron ma swoją pojemność. Jego usytuowanie jest dość specyficzne, przez co wodę do toalet pozyskuje się z deszczówki. Jeśli pogoda sprzyja wędrówkom po górach, turystów do schronu przybywa sporo. Gdy zużyją deszczówkę, a deszcz nie pada, konieczne jest zamknięcie toalet. Dlatego na zewnątrz stoją toi-toi. Będą one dostępne tak długo, jak warunki atmosferyczne pozwolą je wywozić. „Oszczędzajcie wodę, bo kolejna dostawa zależna jest głównie od aury” – apeluje BPN. Ponadto prosi również o cierpliwość i wyrozumiałość, gdyż jak podkreśla, prace w schronie się jeszcze nie skończyły. Obecnie trwa remont dawnego żółtego szlaku, tak, aby docelowo mogły przywędrować tu również osoby niepełnosprawne oraz rodzice z małymi dziećmi. „Bądźcie cierpliwi i pozwólcie nam działać, staramy się doprowadzić obiekt do pełnej sprawności, unaocznić jego historię i umożliwić noclegi spóźnionym turystom. Póki co, doceńmy, że mamy gdzie się schronić i ogrzać podczas jesiennych wędrówek”- kończy swą wypowiedź BPN.
Jak można przeczytać w komentarzach pod komunikatem BPN zawartym w Social Mediach, pomysł ze szlakiem dla osób niepełnosprawnych, spodobał się turystom. Mimo to, nadal wyrażają oni swoje niezadowolenie na godziny otwarcia schronu. Jak podkreślają, 8 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu to mija się z celem, jaki ma przed sobą schron