Lutek z Chatki Puchatka, czyli Ludwik Pińczuk 21 listopada skończył 84 lata. Choć nie zajmuje się już bieszczadzkim schronem, to zawsze będzie z nim kojarzony. Pomimo panujących w nim surowych warunków, Lutek stworzył miejsce, do którego miłośnicy gór chętnie wracali.
W ostatni poniedziałek Ludwik Pińczuk świętował swoje 84 urodziny. Dzięki niezwykłej atmosferze, jaką stworzył w schronie Chatka Puchatka, stał się legendą Bieszczad. I choć dawnego budynku już nie ma, a na jego miejscu jest nowy, to turyści nie zapomnieli o Lutku. Do dziś na społecznościowych forach można poczytać wspomnienia z pobytu w chacie na Połoninie Wetlińskiej. Mimo że nie było prądu i kanalizacji, to zawsze był gwar, radość, śpiew i dobre słowo. Dawna Chatka Puchatka „przygarnęła” każdego. Można powiedzieć, że Ludwik Pińczuk działał w myśl zasady „czym chata bogata”.
Ludwik Pińczuk urodził się na terenie obecnej Bośni i Hercegowiny. Jednak już jako dziecko wrócił z rodziną do kraju. Najpierw mieszkał na Śląsku, gdzie się uczył, a następnie pracował jako górnik. Pierwszy raz w Bieszczadach pojawił się pod koniec lat 50 XX wieku, a na początku lat 60 zaczął zasiedlanie dawnej Chatki Puchatka. Szczęście Lutka trwało do 1967 roku. W 1968 opuścił schron, decyzją PTTK. Powrócił do niego dopiero w 1986 roku, tym razem nie na 4, a na 30 lat. Warunki były spartańskie, brak prądu, brak bieżącej wody, brak sanitariatu, a zamiast niego wychodek za schronem. Mimo to nie narzekał, remontował. Drzwi do Chatki Puchatka były zawsze otwarte dla zmęczonych wędrowców. Zawsze też znalazł się dla nich, choć kawałek podłogi i ciepły posiłek. Pewnie dlatego, pomimo braku wygód, jakie oferuje dzisiejszy świat, turyści chętnie tam wracali i do dziś wspominają wyjątkową atmosferę tego miejsca.
Panu Ludwikowi życzymy wszystkiego najlepszego. Mamy nadzieję, że siły jeszcze długo będą pozwalać mu wracać na ukochaną Połoninę Wetlińską.