Trwa zbiórka pieniędzy na ławeczkę upamiętniającą Majstra Biedę. Ma stanąć ona w Wetlinie. Brakuje prawie połowy potrzebnej kwoty. Kim był Majster Bieda i dlaczego chcą postawić pomnik na jego cześć?
Pozostało tylko 18 dni do końca zbiórki na stronie zrzutka.pl, na ławeczkę-pomnik dla Majstra Biedy. Dotychczas zostało zebrane niewiele ponad 23 tysiące złotych. Potrzeba jednak 45 tysięcy. Zatem jest to ledwo ponad połowa potrzebnej kwoty, pomimo że zbiórka została zweryfikowana dokumentami i trwa od kilku miesięcy. Jeśli uda uzbierać się całość, organizator zbiórki obiecuje, że oprócz ławeczki zostanie też odpowiednio zaaranżowana przestrzeń wokół niej.
Kto raz pojedzie w Bieszczady, ten zostawi tam serce. Tak mówi popularne porzekadło. W przypadku Władysława Nadopty okazało się prawdą. Został mieszkańcem Bieszczad z wyboru. O jego życiu w tym regionie krążyły legendy. Stał się również bohaterem jednej z popularnych piosenek Wojciecha Belona, a także filmu dokumentalnego Andrzeja Potockiego. To on jest Majstrem Biedą, o którym wiele się mówi w tym paśmie górskim.
Władysława Nadoptę można porównać do włóczykija z bajki o Muminkach. Choć wedle górskich zasad był zakapiorem. Odkąd zamieszkał w Bieszczadach, nie miał stałego domu, do którego by wracał co wieczór. Można powiedzieć, że mieszkał wszędzie. Latem sypiał w szałasie, paśnikach dla zwierząt, w drewniaku przy schronisku, zimą u znajomych, w schronisku. Często odwiedzał też ratowników Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Pomagał im, choć sam nie miał dokumentów ratownika. Jako że bieszczadzkie góry znał jak „własną kieszeń”, brał udział w akcjach poszukiwawczych zaginionych osób, zdarzało się też, że odbierał zgłoszenia w dyżurce, kiedy ratownicy byli na akcji terenowej.
Głodny nigdy nie był. Karmiły go Bieszczady. Zwłaszcza od wiosny do jesieni. Jadał głównie to, co dawała natura: jagody, grzyby, ryby. Pracy się nie bał i jej nie unikał. Można było spotkać go przy wyrębie drzew, jak zbierał i sprzedawał poroża, grzyby i jagody. Majster Bieda lubił pracować, ale po wielu latach pracy w kopalni postanowił zarówno ją, jak i rodzinę porzucić i zacząć żyć wedle własnych zasad. Wiedział, że tylko w Bieszczadach będzie szczęśliwy.
Nadopty nie żyje od 17 lat, ale nadal jest inspiracją dla wielu osób. Wybrał życie w zgodzie z naturą, wbrew rozwojowi cywilizacji i narzucanym normom społecznym. Żył, jak chciał. Doceniał każdy dzień. Na jego temat Wojciech Belon napisał piosenkę Majster Bieda. Obaj mężczyźni poznali się przypadkiem w Bieszczadach, na Przełęczy Wyżnej. Aczkolwiek piosenka o bieszczadzkim zakapiorze powstała bez jego wiedzy i zgody. Z pewnością jednak to właśnie dzięki niej świat usłyszał, że jest w Bieszczadach człowiek, który żyje na przekór cywilizacji. Majster Bieda był również inspiracją dla Andrzeja Potockiego, który stworzył o nim film dokumentalny. Opisał go również w swojej książce o bieszczadzkich zakapiorach.
Zakapior to rzezimieszek, osoba, która ma charakter oprycha. Jednak bieszczadzkie zakapiory to osoby barwne. Posiadające bardzo ciekawe osobowości. Sposób życia, jaki prowadzą to ich wybór. Władysław Nadopty dołączył do elitarnego grona, w którym znaleźli się również Zyziek Wilk oraz Lutek Pińczuk.