Ledwo zakończyła się pandemia i można było otworzyć miejsca noclegowe dla turystów, a tu kolejny problem w schroniskach. Ich dzierżawcy zastanawiają się, czym je ogrzać. Coraz więcej z nich decyduje się na przyjmowanie gości wyłącznie w weekendy. Jak będzie wyglądała sytuacja zimą? Czy zostaną całkowicie zamknięte?
Rok 2021 był bardzo trudny dla polskiej i światowej turystyki. Również tej górskiej. Ideą górskich schronisk jest bowiem możliwość odpoczynku przez wędrowca, zjedzenia posiłku, pozostania na noc. Niestety, z powodu pandemii COVID-19 przez większość roku 2021 obiekty te musiały pozostawać zamknięte. Ich dzierżawcy odetchnęli z ulgą, kiedy okazało się, że pandemia się skończyła i mogą zacząć przyjmować gości. Pytanie, jak długo, bowiem ze względu na wojnę na Ukrainie, Polska ma problem z ogrzaniem budynków.
Po raz kolejny na dzierżawców schronisk padł strach. Podobnie jak na turystów. Ci bowiem nie wyobrażają sobie zimowych urlopów w górach, bez możliwości noclegu. Jak podają na forach, niektóre schroniska już przyjmują gości wyłącznie w weekendy. Przyczyną jest brak węgla, którym można by ogrzać budynek. Prowadzący schroniska posiadające ogrzewanie gazowe lub na prąd również zastanawiają się, co mają robić. Ceny tych surowców znacząco wzrosły. Nie każde schronisko mogło sobie pozwolić tak, jak Chatka Puchatka, na własne panele fotowoltaiczne.
W najgorsze sytuacji są schroniska w Sudetach, Karkonoszach, Beskidzie Żywieckim i Bieszczadach. Rozwiązaniem jest znaczna podwyżka cen zarówno posiłków, jak i za nocleg. Ideą schronisk jednak zawsze było oferowanie noclegu za kwoty znacznie niższe niż w pensjonatach. Obecnie jest to nie rentowne, a turyści na forach protestują. Warunki w tego typu obiektach są bowiem skromniejsze. PTTK w Tatrach wydało oświadczenie, że w tym regionie górskim będą zimą otwarte wszystkie schroniska