93 g 42 min 22 sek. Tyle zajęło ultramaratończykowi, Kamilowi Leśniakowi przebiegnięcie Głównego Szlaku Beskidzkiego. Był ból, zmęczenie, błoto. Jak sam mówi, to nie tylko przygoda, ale też największe osiągnięcie.
Kamil Leśniak pobił rekord biegowy na Głównym Szlaku Beskidzkim. Przebiegł z Ustronia do Wołosatego trasą liczącą 502,5 km. Jego czas wyniósł 93 h 42 min 22 sek, czyli pobił rekord Romka Ficka o 2 minuty. Swój bieg nazwał tuptaniem. Ponoć najgorszy był ostatni dzień tego górskiego biegu przez Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Pogórze Orawsko-Jordanowskie, Gorce, Beskid Sądecki, Beskid. Pogoda nie dopisywała od rana, co wpłynęło na trudności z wstawaniem. Jednak, jak podał Team Kamila, ten się nie poddał i ruszył, co sił w nogach. Następnego dnia poinformował na swoim Instagramie wszystkich, którzy trzymali za niego kciuki:
„Sam oczekiwałem przed startem lepszego wyniku. Ale w trakcie realizacji biegu cele i możliwości się zmieniły. Jestem szczęśliwy, że zrobiliśmy to! Te parę minut z rekordu to tylko dowód determinacji, siły i zaangażowania w cel. Już w trakcie zrozumiałem, że po prostu meta będzie wielkim sukcesem. Trudno było mi to zrozumieć przed startem, ale po wiem, że o moje największe osiągnięcie, albo najbardziej wartościowe, albo najbardziej ekscytujące. Tak czy siak-przygoda. No i reszta to duży napiwek w postaci ogromnego wsparcia z zewnątrz-support, doping i ochotnicy do biegania. Bo to był rekord z supportem. Więc rekord należy do Nas. Ale o nas napisze szerzej, bo nas jest dosyć dużo. Zamykam teraz oczko, bo muszę się wyspać za te prawie 4 dni tuptania”.
Gratulujemy wytrwałości i rekordu.
Kamil Leśniak to ultramaratończyk, biegacz górski, sportowiec, tata. Trzykrotny Mistrz Polski w biegach Ultra Trail. O jego osiągnięciach możecie przeczytać tutaj.
