Na Słowacji niedźwiedź odwiedził centrum miasta Liptowski Mikulasz. Zranił przy tym aż pięć osób, w tym 10-letnie dziecko. Trwał jego obława, przy użyciu broni palnej.
W piątek wieczorem w miejscowości Sinna niedźwiedź gonił dwie osoby. Kiedy rozdzieliły się, uciekając, zwierzę ruszyło w pogoń za kobietą. Podczas ucieczki spadła ze skały i zginęła z powodu poważnego urazu głowy. Pisaliśmy o tym tutaj.
Jak się okazało, to nie jedyne spotkanie człowieka z niedźwiedziem w ostatnich dniach na Słowacji. Mieszkańcy Liptowskiego Mikulaszu mają problem ze zwierzęciem tego gatunku od niedzieli. Niedźwiedź biegał bowiem po centrum miasta. Dlaczego przyszedł w te okolice? Nie wiadomo. Można jednak przypuszczać, że zapewne przybył do niego z jednego z dwóch pobliskich parków narodowych. Być może szukał pożywienia albo pamiętał, że ktoś tutaj go dokarmia.
Podczas swojej „wizyty” podrapał i pogryzł aż pięć osób, w tym jednego seniora i jedno dziecko. Na szczęście żadna z nich nie wymagała długotrwałej hospitalizacji. Po 20-minutowym pobycie zwierzę oddaliło się do pobliskiego lasu. W mieście natomiast wprowadzono stan nadzwyczajny. Przyrodnicy z Tatrzańskiego Parku Narodowego jednak tłumaczą zachowanie zwierzęcia, informując, że niedźwiedzie atakują ludzi w momencie poczucia zagrożenia. Nie mają jednak zamiaru ich pożreć.
Obecnie trwa obława na te zwierzę. Okolice miasta nadzoruje aż sześć patroli z dronem z termowizją, noktowizjerem, sprzętem do monitoringu i fotopułapką. Otrzymały też dokładne instrukcje eliminacji zwierzęcia.
„Państwowa Ochrona Przyrody Słowackiej prosi mieszkańców o nieprzebywanie w lokalizacji pomiędzy Poranovo a Záważną Porubą w ciągu KOLEJNYCH DNI – stara droga. Obecnie w tych miejscach trwają poszukiwanie i schwytanie niedźwiedzia szturmowego z użyciem broni palnej. W przypadku nieposłuszeństwa grozi utrata życia” – informują władze miasta.