Europejska prasa w ostatnich dniach zaczęła się rozpisywać o bieszczadzkich niedźwiedziach, jako gatunku zagrożonym wyginięciem. Oburzyło to Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Krośnie, która zarzuca zagranicznym mediom kłamstwo. Czy Polsce faktycznie grozi utrata tego gatunku?
The Guardian, Deutche Welle i Tagesspiegel kilka dni temu podały do wiadomości, że polskim niedźwiedziom w Bieszczadach grozi wyginięcie. Pierwszy jest dziennikiem brytyjskim, dwa kolejne należą do mediów niemieckich. Według nich winę za ten stan ponosi Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie, gdyż uważają, że ma ona źle gospodarować zasobami leśnymi. RDLP zarzuca zagranicznym mediom kłamstwo i manipulacje oraz prostuje. „(…) niemiecki czytelnik dowiaduje się o jakoby dramatycznej sytuacji niedźwiedzi w Polsce, gdzie „mieszka jeszcze od 100 do 160 niedźwiedzi”. Autor sugeruje w ten sposób jakoby ich było coraz mniej. Tymczasem liczba niedźwiedzi, jak też zasięg ich występowania w naszym kraju wciąż rośnie. Przypomnę, że pół wieku temu ich liczbę szacowano na 20 osobników. (…) Prawdą zaś jest, że niedźwiedzie korzystają w Polsce z ochrony ścisłej a według naszych szacunków ich liczebność przekracza 200 osobników na Podkarpaciu i ciągle rośnie, podobnie jak zasięg ich występowania”.
Organizacja jednocześnie podkreśla, że w Niemczech ostatniego niedźwiedzia zabito w 1835 roku. Gdy kilka lat temu w Bawarii pojawił się jeden osobnik, sporządzono na niego obławę i również go zastrzelono. Ponadto RDLP zaprzecza również stwierdzeniu „Problemy polskich niedźwiedzi spowodowane są polityką polskiego przemysłu drzewnego, który przerabia ich przestrzeń życiową na regały, płyty pilśniowe i brykiety drzewne”, jasno zaznaczając, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Jak podaje Edward Marszałek, rzecznik prasowy RDLP w Krośnie stwierdzenie to, wg niego sugeruje „jakoby misie wgryzały się w drewno, czy żerowały pod korą drzew”.
Autor artykułu w niemieckich mediach podnosi również temat wzrostu cen drewna w Polsce. Marszałek także ten aspekt próbuje wyjaśniać, podkreślając, że wzrost cen drewna jest tendencją ogólnoświatową. Ponadto Rzecznik RDLP daje do zrozumienia, że anonimowi ekolodzy nie są wiarygodnym źródłem „Zaskakujące jest, że cytowane są oceny polskiej gospodarki i polskiej ochrony przyrody ferowane przez „ekologów pragnących zachować anonimowość”. Trudno też skomentować tak bzdurne akapity jak: „autor pesymistycznie ocenia ogólną sytuację polskich lasów”, wystarczy bowiem wejść na portal Banku Danych o Lasach czy ogólnodostępny „Raport o Stanie Lasów”, by zapoznać się z faktami i liczbami, które tej tezie przeczą. Autor, nie zadając sobie tego trudu, oparł się na zdaniu anonimowego ekologa, który – jak czytamy dalej – ponoć jest naukowcem – widać głęboko zakonspirowanym”.
Edward Marszałek odniósł się również do zarzucanego braku gospodarności zasobami leśnymi. Według niego w Polsce nie wycina się lasów, tylko pozyskuje drewno. Ponadto pozyskiwanie to jest zaplanowane w sposób zrównoważony. Demonstracja przeciwko wycinaniu lasów „kolektywu wilczyce”, na którą się powołuje, jak ocenił, ośmieszyła się. Edward Marszałek nie odpuścił też wątku dr Andrzeja Czecha, o którym wspominały niemieckie media. Tłumaczył, że ten otrzymał wyrok sądowy za nakłanianie kierownictwo RDLP w Krośnie do złamania prawa.
Warto jednak podkreślić, że oprócz oburzenia na zagraniczne artykuły, Marszałek dostrzegł w nich również pozytywne wątki. Dotyczą one liczny zasadzonych w Polsce młodych drzewek, która co roku osiąga liczbę około 500 mln sadzonek.
Niedźwiedzie w Polsce w ostatnim czasie nabrały rozgłosu. Nie tylko za sprawą zagranicznych mediów, ale także swojej widocznej obecności wśród ludzi. Przypomnijmy, że w październiku oko w oko z niedźwiedziem stanęła jedna z mieszkanek Bieszczad. Zwierzę tego gatunku widziano także niedawno w schronisku Murowaniec w Tatrach, gdzie szukał pożywienia. W czerwcu zaś ostrzegano przed niedźwiedziem w Pienińskim Parku Narodowym.